Od dziś obowiązuje ustawa, która ograniczy wysokość oprocentowania kredytów. Nie ma się jednak co łudzić, że kredyt rzeczywiście będzie tańszy. Banki już dawno przygotowały się bowiem na zmianę przepisów.

Największe banki przekonują, że nic nie musiały zmieniać. Niektóre obniżyły oprocentowanie na kartach. Użytkownicy plastikowych pieniędzy mogą więc trochę odetchnąć. Jednak stracą ci, którzy potrzebują pieniędzy szybko.

Firmy, które specjalizują się w udzielaniu szybkich pożyczek, obniżyły oprocentowanie do 21 procent, ale w zamian za to nakładają obowiązkowe ubezpieczenie. I tak np. w Providencie trzeba ubezpieczyć się na wypadek śmierci, wypadku czy poważnej choroby. A składka oczywiście kosztuje.

Bankowcy zastanawiają się jeszcze, czy nie zmienić warunków udzielania kredytów osobom o podwyższonym ryzyku, czyli tym o najniższych zarobkach. Tak więc ustawa, która miała pomóc najuboższym, narażonym na lichwiarski wyzysk, wspomoże najbogatszych – posiadaczy kart kredytowych.