31 marca zgodnie z wolą rządu Leszka Millera - przestaje istnieć kilkanaście urzędów centralnych, między innymi Generalna Dyrekcja Dróg Publicznych, Główny Urząd Ceł, Urząd Komitetu Kinematografii czy Generalnego Konserwatora Zabytków. Kompetencje likwidowanych urzędów przejmą poszczególne resorty albo w miejsce starych powstaną nowe. Wszystko to ma być spełnieniem przedwyborczych postulatów SLD, który obiecywał, że odchudzi administrację państwową i obniży koszty jej funkcjonowania.

Profesor Michał Kulesza uważa jednak, że to tylko pozorna oszczędność. Te same obowiązki, choć w nowych strukturach, będzie pełnił ktoś inny. Chodzi więc o pozbycie się ludzi niewygodnych, którzy znaleźli się na swoich stanowiskach, kiedy był inny układ sił politycznych. Profesor Kulesza uważa, że to polityczna masakra. W szczerość intencji reformatorów nie wierzy również Jan Maria Rokita z Platformy Obywatelskiej. Co więcej przewiduje dalsze rozrastanie się urzędniczej armii. Rzeczywiste oszczędności przyniosłoby za to likwidacje agencji centralnych obracających gigantycznymi pieniędzmi, które pozostają poza kontrolą budżetu – uważa Rokita.

Foto Archiwum RMF

18:45