To jedyny taki egzemplarz w Polsce. Do naszych czasów przetrwał cudem. Teraz przed złomiarzami zabytkowe działo z okresu drugiej wojny światowej w ostatniej chwili uratowali historycy ze Stowarzyszenia Dziedzictwo Morza.

Armata to prawdziwy unikat. To działo produkcji czechosłowackiej Fest. PAK M 36, kaliber 470 mm. Była łupem wojennym armii niemieckiej, zajętym po wejściu nazistów do Czechosłowacji. To uzbrojenie trafiło potem na Wał Atlantycki, pas niemieckich umocnień, ciągnący się od granicy Hiszpanii po Norwegię. Z wyjątkiem dwóch egzemplarzy, które trafiły na linię Odry. Jeden do Międzyrzecza, drugi do Szczecina. Ocalał tylko ten drugi, armata z Międzyrzecza dawno trafiła na złom. Armata ze Szczecina ocalała przez dziwny zbieg okoliczności. Właściciel terenu w Lesie Arkońskim, gdzie stało działo, z całego bunkra zrobił kompostownik, zalał to betonem. Działo było przez lata zakryte i nie budziło zainteresowania złomiarzy - mówi Aleksander Ostasz ze Stowarzyszenia Dziedzictwo Morza.

Niestety ostatnio znaleźli się amatorzy wojennych umocnień. Trzeba było szybko wymontować lufę armaty. Niestety kilka dni temu, na miejscu znaleziono ślady działalności profesjonalistów. Ktoś szlifierką kątową obciął pionową prowadnice działa, odkręcił 14 z 16 śrub i podjął próbę wymontowania jarzma kulistego armaty. Wszystko śruby pancerza było obficie nasączone WD 40 ale złodziejom złamał się łom i musieli przerwać prace - mówi Ostasz. Zdemontowano więc wszystko, co zostało z działa. Sprawców szuka policja, trop prowadzi do złodziei z... Czech.

Działo trafiło do renowacji. Jest w niezłym stanie, teraz przejdzie piaskowanie i zabezpieczenie przed dalszą korozją. Stowarzyszenie chce je potem złożyć i wyeksponować. To jedyny zachowany egzemplarz, drugiego się nie kupić, nie ma do tego części. To bezcenna rzecz - dodaje Ostasz.