UE - zyski czy straty

...dopiero w 2028 roku osiągniemy poziom gospodarczy państw należących do Unii. Doganianie gospodarki zachodnio-europejskiej zajmie Polsce prawie 30 lat. Taką prognozę zawiera raport. To właśnie nasza gospodarka ma najwięcej zyskać na integracji z "Piętnastką". Wzrośnie Produkt Krajowy Brutto, ceny przestaną rosnąć a regiony najbiedniejsze będą mogły liczyć na fundusze pomocy. Skorzystają też rolnicy, bowiem zostaną objęci wspólną dla Unii polityką rolnąNa lepsze zmieni się również w sferze bezpieczeństwa a także w polityce. System demokratyczny w Polsce umocni się. Natomiast potężne wydatki, jakie czekają Polskę w związku z integracją pochłonie dostosowanie polskiego przemysłu i rolnictwa do unijnych wymogów.

Posłuchaj relacji reportera RMF FM Konrada Piaseckiego:

Jeśli chodzi natomiast o rolnictwo, to Polska wciąż nie porozumiała się z Unią Europejską w sprawie liberalizacji handlu rolnego. Nie zmieniła także niczego wczorajsza wizyta Ministra Rolnictwa Artura Balazsa w Brukseli. Po spotkaniu z unijnymi urzędnikami napisano jedynie, że uczyniony został "dobry postęp" w rozmowach. Postęp nie oznacza jednak, że Warszawa zrezygnuje z podniesionych w ubiegłym roku ceł na wieprzowinę, drób, jaja, sery i pomidory. A właśnie taki warunek stawiają nam negocjatorzy "Piętnastki". Jednak zdaniem ministra Balazsa brak porozumienia w sprawie liberalizacji handlu rolnego nie powinien zaszkodzić negocjacjom Polski w sprawie członkostwa w Unii Europejskiej. Tymczasem unijny komisarz do spraw rolnych Franz Fischler jest przekonany, że umowa znosząca cła pomiędzy UE i Polską "znacznie ułatwiłaby" negocjacje członkowskie. Być może ułatwi od września, wtedy bowiem czeka nas druga tura negocjacji i być może wówczas obu stronom uda się osiągnąć kompromis. Spośród 10 krajów, które ubiegają się obecnie o miejsce w europejskich strukturach Polska jest jedynym, który dotychczas nie zawarł porozumienia w sprawie liberalizacji handlu rolnego.

Unijna pomoc na modernizację polskiego rolnictwa z funduszu pomocowego Sapart zacznie docierać do Polski prawdopodobnie jeszcze w grudniu. To bardzo dobra wiadomość, choć szczegóły finansowego porozumienia z Brukselą nie do końca zadowalają stronę polską. Wiceminister finansów Krzysztof Ners przyznał, że Polska wolałaby dostać na raz większą część zaliczki niż proponowane na początek kilka milionów euro. Ponadto wiceministrowi nie podoba się, że Bruksela chce mieć możliwość wstrzymania dalszej pomocy finansowej jeśli uzna że jej fundusze pomocowe są niewłaściwie wydawane.

Hanna Tobolska w dzienniku "Prawo i Gospodarka" ocenia raport jako dobry w porównaniu z tym, co do tej pory powiedziano na temat integracji. Z sondy przeprowadzonej przez "PG" wynika, że liderzy polskiego parkietu nie obawiają się skutków integracji z Unią Europejską. Jednak dla niektórych spółek z drugiego szeregu jest to zbyt odległa perspektywa. Za jak najszybszym członkostwem są natomiast tacy potentaci, jak Agora czy KGHM. Podobnie entuzjastyczne stanowisko zajmują przedstawiciele Śląskiej Fabryki Mebli. Na przeciwległym biegunie znajdują się firmy z branży lekkiej, której sytuacja finansowa jest trudna, oraz spółki związane z przetwórstwem rolnym - pisze "PG".

"Rzeczpospolita" przytacza opinie ekonomistów, którzy uważają, że nie warto opóźniać wejścia do strefy wspólnej waluty, gdyby termin 2003 r., jako moment członkostwa Polski w UE, był realny. "Propagandą sukcesu" nazywa z kolei rządowy raport inna gazeta.

"Rz", omawiając plany rządu dotyczące przyjęcia przez Polskę w 2006 roku wspólnej waluty, pisze, że ekonomiści nie są zgodni w ocenie proponowanej daty. Jedni uważają, że euro powinniśmy przyjąć w najwcześniejszym możliwym terminie, czyli dwa lata po uzyskaniu członkostwa w UE, inni postulują opóźnianie tego momentu.

"Nasz Dziennik" zapowiada opublikowanie listu grupy polskich naukowców do władz RP i prounijnych polityków, zatytułowanego "Przestańcie igrać naszym losem".

00:45

RMF 24