Borys Jelcyn - 3 dni po rzekomej rezygnacji. Prasa na całym świecie komentuje to co zdarzyło się w Rosji w miniony piątek. Mówimy o rzekomej rezygnacji Borysa Nikołajewicza, bo pojawiają się i takie tezy że nie było to do końca dobrowolne ustąpienie rosyjskiego prezydenta.

W wypowiedzi dla "Gazety Wyborczej" profesor Zbigniew Brzeziński były doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego USA, powiedział, że rezygnacja Jelcyna była w rzeczywistości pałacowym przewrotem. Przeprowadziła go mała grupa oligarchów i oficerów armii oraz służb specjalnych, aby wykorzystać obecną popularność Putina i uniknąć prawdziwie demokratycznych czerwcowych wyborów.

Jelcynowi postawiono propozycję nie do odrzucenia: natychmiastową dymisję w zamian za pełny immunitet w sprawie przestępstw i korupcji w jego administracji - uważa profesor Brzeziński. I rzeczywiście wiele gazet przypomina oskarżenia, które w ostatnim czasie wysuwano pod adresem rodziny Jelcyna. Miała ona zgromadzić na zagranicznmych kontach wielką fortunę. Jak pisze Newsweek, na podejrzanych kontach w Szwajcarii jest aż 15 milionów dolarów. Nie wykluczone, że część tych pieniędzy pochodzi z zagranicznych kredytów, udzielonych Rosji.

Ale są tacy , którzy podkreślają przede wszytskim zasługi Jelcyna. Amerykańskie i brytyjskie dzienniki przypominają, że przez dwie kadencje Jelcyn hamował zapędy wszelkich ekstremistów, zarówno prawicowych typu Żirinowskiego, jak i lewicowych, ze Zjuganowem na czele. Mało kto jednak zgadza się z opinią Billa Clintona. Amerykański prezydent na łamach "Time'a" nazwał Jelcyna "ojcem rosyjskiej demokracji". Większość amerykańskich publicystów - twierdzi, że to jednak zdecydowana przesada.

Wiadomości RMF FM 07:45