Wiceminister środowiska Maciej Trzeciak oddał się do dyspozycji swojego przełożonego. To efekt wczorajszych doniesień o fikcyjnym meldunku wiceministra, dzięki któremu kupił ziemię, aby dostać unijne dotacje.

Trzeciak na konferencji prasowej nie chciał odpowiedzieć na żadne pytania. Złożył jedynie oświadczenie. Warto zaznaczyć, że wszystko co w nim powiedział, jest zgodne z prawdą – kupił ziemię legalnie, wygrał przetarg. Uważa więc, że nie złamał przepisów: Przetarg, który wygrałem, zorganizowano w pobliżu mojej rodzinnej okolicy. Ja po prostu stamtąd pochodzę.

Wiceminister nie wyjaśnił jednak, że ziemię kupił tylko dzięki temu, że był na tym terenie zameldowany przez kilka miesięcy, a to można oddać za „karalną czynność fikcyjną w celu osiągnięcia korzyści majątkowej”. Maciej Trzeciak sam zrezygnować ze stanowiska nie chce, ale oddał się do dyspozycji ministra.

Trzeciak kupił grunty w ubiegłym roku w przetargu Agencji Nieruchomości Rolnych w Reczu w Zachodniopomorskiem. Był wówczas wojewódzkim konserwatorem przyrody w Szczecinie. Zakupione ziemie obsadził orzechem włoskim. Jak wylicza „Rzeczpospolita” w przyszłym roku za wszystkie plantacje orzecha Unia Europejska da wiceministrowie 221 tysięcy dopłat.