Blisko sto osób uczestniczy w obławie na dzikiego kota grasującego po Opolszczyźnie. Po południu drapieżnika w Gierałtowicach widział jeden z mieszkańców. Jak relacjonuje, zwierzę było czarne i poruszało się 200 m od domostw.

Pobliskie lasy patrolują łowczy, policja i myśliwi wspomagani przez pracowników ZOO. Wszyscy są wyposażeni w broń z nabojami usypiającymi. Na drapieżnika czeka także klatka. Jak powiedział reporterowi RMF FM Piotrowi Glinkowskiemu łowczy wojewódzki, ślady drapieżnika urywają się w lesie. Za kilka godzin poszukiwania zostaną przerwane. Mają być wznowione wczesnym rankiem.