Opony, butelki, meble, a nawet kości znaleźli licealiści podczas sprzątania kirkutu na Bródnie. Śmieci zebrało się tyle, że wypełniłyby kuchnię w kawalerce - pisze "Życie Warszawy".

Gdy młodzi ludzie sprzątali, na cmentarz wchodzili mieszkańcy z psami, inni jeździli na rowerach. Przyszło też sześciu chłopaków, którym w plecakach pobrzękiwały butelki.

Sprzątanie trwało ponad dwie godziny. Podstawiliśmy największy kontener, dziewięć metrów sześciennych. I tyle zebrało się śmieci. Na pewno tu jeszcze wrócimy - zapowiada Anna Grzegorzewska z gminy. Obelżywe napisy jednak nie zniknęły. Tym zajmą się specjaliści.