Tomasz Skory: Komisja Spraw Zagranicznych Parlamentu Europejskiego chce, by w dorocznym raporcie Unii wyraziła ona zaniepokojenie nowymi zapisami w ustawie o radiofonii i telewizji. Jak zareaguje na to rząd polski, gorący orędownik tych zmian?

Tadeusz Iwiński: To nie jest dobra wiadomość, bo wszędzie tam, gdzie krytykuje się Polskę, nawet jeżeli to nie jest – nie chcę powiedzieć - zgodne z prawdą, bo w tym przypadku mamy do czynienia z falą krytyki także w Polsce ze strony środowisk konserwatywno-liberalnych wobec tego projektu radia i telewizji. Wszędzie tam, gdzie mówi się o Polsce nie dobrze należy się martwić.

Tomasz Skory: To co pan powiedział do tej pory to ja rozumiem jako: błądzą, nie wiedzą co czynią, mieszają się w nasze polskie sprawy i szkodzą nam. Tak?

Tadeusz Iwiński: Nie. Rzeczywistość jest zawsze bardziej skomplikowana niż w takich ujęciach czarno-białych. Uważam, że nie jest dobrze, że na bardzo wstępnym etapie prac ustawodawczych nad jakimkolwiek projektem ustawy te kwestie są „wynoszone na zewnątrz”. Mówi się o tym co się jeszcze nie stało, przecież to jest jeszcze długa droga.

Tomasz Skory: Ale to rząd polski – autor tej ustawy notabene – „wyniósł te sprawy na zewnątrz” powołując się na ustawodawstwo Unii Europejskiej, które jak się okazuje w tych właśnie sprawach nie istnieje. Oni mogli się poczuć urażeni tym, że są traktowani jako pretekst do wprowadzenia jakichś praw w kraju, który nie jest członkiem.

Tadeusz Iwiński: Każdy kraj ma prawo do swojego ustawodawstwa. Jeżeli zanalizujemy przypadki, na przykład rząd brytyjski nie tak dawno podjął decyzję, która jest bardzo bliska projektom rządu polskiego. Więc nie ma standardów w Piętnastce. Ja mówię o tym, że rozumiem protest, gdyby on był sformułowany po tym jak przyjęto ustawę i próbowano by dowieść, że jest ona nie zgodna z prawem europejskim. Natomiast tworzenie obrazu, w którym przeciętny człowiek, nawet często przeciętny polityk czy parlamentarzysta może przeczytać – w Polsce coś niedobrego się dzieje.

Tomasz Skory: Ale czy nie jest rolą ludzi rozsądnych, a chyba za takich należy uważać parlamentarzystów Europy, ostrzeganie zanim szkoda nastąpi.

Tadeusz Iwiński: Mam trochę doświadczenia – cztery kadencje w Polsce jestem związany ze strukturami parlamentarnymi w Europie, ale przecież dobrze wiem, że to się odbywa tak: ze strony pewnej grupy polskich parlamentarzystów niektórych stronnictw prowadzony jest lobbing. Nie chcę wymieniać żadnych nazwisk, ale co wie parlamentarzysta małej partii kalwińskiej w Holandii, czy deputowana liberalna ze Szwecji, na temat ustawy, która w pierwszym czytaniu była rozpatrywana w Polsce. Gdybyśmy to chcieli odwrócić, bo rzeczywiście nie byłoby dobrze gdyby raport, który będzie przedstawiony we wrześniu przez Unię Europejską na temat zaangażowania krajów przed tą finalną fazą wejścia do Unii, to gdyby ten raport zawierał krytyczne uwagi wobec Polski, to wtedy w czarnym scenariuszu można byłoby sobie wyobrazić, że szczyt kopenhaski w połowie grudnia nie zamknie negocjacji z Polską i my wtedy nie wchodzimy do Unii.

Tomasz Skory: Ja rozumiem, że tego co zrobiła Komisja Spraw Zagranicznych Parlamentu Europejskiego nie należy liczyć jako istotnej krytyki zdaniem pana. Tak?

Tadeusz Iwiński: Ja uważam, że trzeba brać pod uwagę każdą krytykę. Ja oczywiście wolałbym, żeby takiego stanowiska nie było. Chcę powiedzieć, że Parlament Europejski, który ja bardzo szanuję ma na razie niewielki wpływ na funkcjonowanie rządu i ja na razie ubolewam jako parlamentarzysta, bo uważam, że on powinien mieć większy wpływ. On także będzie prezentował swoje stanowisko…

Tomasz Skory: I przyzna pan, że to może być właśnie takie stanowisko jak proponuje Komisja Spraw Zagranicznych i wtedy będziemy w kłopocie.

Tadeusz Iwiński: Mam nadzieję, że jak Jaś Gawroński, który mówi świetnie po polsku, który jest sprawozdawcą tego projektu…

Tomasz Skory: Notabene człowiek, który powiedział, że gdyby ustawa została uchwalona w obecnej wersji, gdyby Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji używała w ten sposób nadanej jej ogromnej władzy w sposób politycznych, to byłoby się czym martwić. To są jego dzisiejsze słowa.

Tadeusz Iwiński: Mnie martwi to, że pan Jaś Gawroński, przyjaciel Berlusconiego i jego bliski współpracownik nie dostrzega tego, że stopień koncentracji mediów – zwłaszcza telewizyjnych – we Włoszech jest tak duży, że to co mogłoby stać się w Polsce w wypadku przejścia tego projektu jest reakcją Davida i Goliata…

Tomasz Skory: Może tym bardziej wie o czym mówi.

Tadeusz Iwiński: Na pewno wie, bo on jest człowiekiem wykształconym, doświadczonym, człowiekiem dwóch kultur, dziennikarzem. Natomiast to jest taki element, który ja bym nazwał jak w dawnych bitwach w średniowieczu wychodzili charczownicy, otóż my mamy do czynienia z charczownikami z różnych stron. Ja nie wypowiadam się o nich negatywnie, ale główne batalie dotyczące członkostwa Polski w Unii właśnie się odbywają, dziś jest pani komisarz Loyola de Palacio, na początku lipca przyjedzie pan Guenter Verheugen i to jest najważniejsze. A tu się odbywają harce, z których to harców może też wyniknąć wiele złego.

Tomasz Skory: Miejmy nadzieję, że nie dla naszych mediów.

Tadeusz Iwiński: Ale to nie jest ta główna batalia.