Popełnienie prawie tysiąca przestępstw zarzucają policjanci właścicielowi szkoły nauki jazdy z Piekar Ślaskich, jego instruktorom oraz współpracującej z nim lekarce. Mieli oni poświadczać nieprawdę w dokumentach, aby szkoła mogła przyjąć jak najwięcej kursantów.

Aby ukończyć kurs nauki jazdy kandydat na kierowcę powinien zacząć od uzyskania zaświadczenia lekarskiego. Później ma do zaliczenia część teoretyczną z przepisów i innych umiejętności potrzebnych kierowcy. Dopiero potem można przystąpić do części praktycznej - czyli kierowania samochodem pod okiem instruktora. Kurs taki trwa nawet do trzech miesięcy.

Aby nie odstępować konkurencji zgłaszających się do jego szkoły klientów, właściciel przyjmował nowych kursantów już w trakcie trwania kursu. Wielu z nich wsiadało za kierownicę samochodów, ucząc się dopiero teorii. Dokumenty o odbyciu pierwszej części kursu były antydatowane; mężczyźnie pomagali w tym jego instruktorzy - wynika z ustaleń śledztwa.

Według policji w zdobyciu zaświadczeń lekarskich ze wsteczną datą właścicielowi szkoły pomagała miejscowa lekarka. Za każdą z takich przysług miała brać kilkadziesiąt złotych.

Jak podał zespół prasowy policji, analizując zebrane dokumenty i inne dowody, policjanci udowodnili 15 podejrzanym popełnienie blisko 1000 przestępstw, przedstawiając im do tej pory prawie 1200 zarzutów. Za poświadczenie nieprawdy w dokumentach może grozić kara do pięciu lat więzienia. Akt oskarżenia przeciwko właścicielowi szkoły nauki jazdy i lekarce trafił już do sądu.