"Rozważamy dalsze zwiększenie liczby wezwań rezerwistów" - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM minister obrony Tomasz Siemoniak. W ubiegłym tygodniu ujawniliśmy, że armia dwukrotnie zwiększyła planowaną liczbę szkoleń. "To nie koniec" - dodaje minister.

Wezwań mogą spodziewać się przede wszystkim ci rezerwiści, którzy dawno nie ćwiczyli na poligonie. Chodzi o to, żeby poznali nowy sprzęt, który pojawił się w polskiej armii.

Po drugie minister chce zaprosić na szkolenia ochotników. Zwłaszcza absolwentów uczelni wyższych, którzy nigdy nie mieli na sobie munduru, a chcą nauczyć się walki. Obywatele są bardzo zainteresowani, chcą się zaangażować w samoobronne. Będziemy taką ofertę przygotowywać. Prawdopodobnie w listopadzie ją przedstawimy - mówi szef MON. Dodaje, że oficjalny powód to nie konflikt na wschodzie, a przezorność. Po prostu rezerwy muszą być dobrze przygotowanie - podkreśla.

Dotychczasowe plany mówią o wezwaniu w najbliższych latach co najmniej 60 tysięcy rezerwistów.

Na obowiązkowe szkolenia będą powoływani żołnierze rezerwy, a więc osoby, które w przeszłości były w wojsku. Dotyczy to szeregowych do 50 lat oraz podoficerów lub oficerów do 60 lat.

Ćwiczenia mogą trwać od 2 do 30 dniu w przypadku ćwiczeń krótkotrwałych lub do 90 dni w przypadku ćwiczeń długotrwałych.

Szkolenia będą planowane w ciągu całego roku kalendarzowego, z wyjątkiem lipca i sierpnia. Są obowiązkowe. Na czas ich trwania pracodawca ma obowiązek zwolnić pracownika. Rezerwiście, który nie stawił się na wezwanie, grozi do 3 lat więzienia.

(mpw)