Platforma Obywatelska przekonuje do swego pomysłu, by dać prawo głosu w wyborach samorządowych osobom, które ukończą 16 lat. Trzeba wierzyć w młodych - przekonuje szef klubu PO Grzegorz Schetyna. To księżycowa idea - odpowiada natomiast opozycja i koalicyjny PSL.

By przy urnie stanęły osoby, które ukończą 16 lat trzeba zmienić konstytucję. Dlatego szanse na szybkie wprowadzenie pomysłu PO są nikłe, żeby nie powiedzieć żadne. Mimo to szef klubu parlamentarnego PO Grzegorz Schetyna zachwala ten pomysł i zastanawia się czy już w jesiennych wyborach samorządowcych radnych, wójtów, burmistrzów i prezydentów miast  będą mogli wybierać młodsi o dwa lata Poalcy.

Trzeba wierzyć w młodość i tych, którzy chcą angażować się w politykę i sprawy publiczne. Myślimy o tym, sprawdzamy szanse. To jest pomysł sprawdzany w wielu krajach. Czy uda się w tych wyborach? Zobaczymy, będziemy próbować, choć jest trochę mało czasu - mówi Schetyna.

To kolejny księżycowy pomysł bez szans, rzucony, by komuś się przypodobać - mówi ostro koalicjant Eugeniusz Kłopotek. Z tego powodu PO nie może liczyć na PiS. Młodsi wyborcy wybierają PO, starsi partię Kaczyyńskeigo. Dlatego PiS nie będzie wspierać pomysłów zwiększających szansę konkurenta.

Platformie nie pomoże też Lewica. SLD ma swój pomysł, by nową  granicą  czynnego prawa wyborczego było 17 lat, ale we wszystkich wyborach - nie tylko samorządowych. Nie rozumiem dlaczego PO dzieli wybory na ważniejsze i mniej ważne. Możemy obniżyć wiek wyborczy, ale we wszystkich wyborach. Mamy analizy socjologów, że 17 lat to najlepszy wiek - przekonuje szef SLD Grzegorz Napieralski.

Lewica swój projekt  zamierza złożyć w tym tygodniu.