Rektor Uniwersytetu Szczecińskiego przeprasza studentów kierunków zamawianych i obiecuje, że zaległe 1000-złotowe stypendia wpłyną na konta studentów na przełomie stycznia i lutego - z wyrównaniem od października.

Ponad pół godziny klarował dziś studentom, że wszystkiemu lub prawie wszystkiemu winne jest ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, które dopiero dzień przed Wigilią przysłało do podpisania stosowną umowę, a której kilka dni później i tak nie chciało podpisać! W podobnej sytuacji co Uniwersytet Szczeciński jest kilka innych uczelni m.in. Uniwersytet Warszawski. Ponieważ jednak z niektórymi uczelniami ministerstwo umowy podpisało, rektor Waldemar Tarczyński uważa, że to co spotkało szczecińską uczelnię jest przejawem dyskryminacji.

Studenci wysłuchali słów rektora z uwagą ale wiedzą swoje. Pieniędzy na koncie jak mieli, tak nie mają. Kiedy je dostaną - nie wiedzą.

Uczelnia może wprawdzie już teraz zacząć wypłacać stypendia z własnych pieniędzy i nie oglądać się na kasę z ministerstwa ale... musi mieć "podkładkę", czyli umowę. Ta wciąż jest nie podpisana.