Kaczyński, Dorn, Kuchciński a od dziś Gosiewski - to politycy PiS, którzy zajmują najważniejsze funkcje państwowe i parlamentarne. Łączy ich jedno - to starzy zaufani towarzysze partyjni z czasów Porozumienia Centrum.

To oni byli z braćmi Kaczyńskimi w najtrudniejszych czasach, ale czy to, że teraz znów są razem to nagroda za wierność? Chyba raczej objaw coraz mniejszego zaufania, jakim bracia Kaczyńscy darzą co świeższe polityczne nabytki. Takim był Marek Jurek i zawiódł na całej linii. Jego fronda i odejście są symptomem tego, że i w PiS pełna lojalność wobec lidera nie jest dana raz na zawsze. Dlatego prezes i premier robi krok w tył, cofa się do warownego obozu wiernych towarzyszy. Ciężar władzy w państwie i partii kładzie na barki tych, którzy byli z nim przez ostatnie 15 lat. Oni nawet jeśli czasem wierzgną, to uważają Jarosława Kaczyńskiego za swojego politycznego mistrza, a on wierzy w ich dozgonną lojalność.

Powoli wykruszają się ci, którym jak Stefanowi Mellerowi, Kazimierzowi Marcinkiewiczowi, czy Radkowi Sikorskiemu udało się na jakiś czas przebić do pierwszego szeregu, a gdy pojawiają się takie kandydatury jak Pawła Zalewskiego na marszałka Sejmu, to padają. Dorn, Gosiewski, Lipiński, Brudziński to są ludzie, którzy dostają dziś do ręki najmocniejsze karty i nic nie wskazuje na to, by miało się to szybko zmienić.

Konrad Piasecki, RMF FM