Rosjanie świadomie mogli nagłośnić spór o swoją narodową wystawę w muzeum w Auschwitz-Birkenau, bo chcieli przy okazji załatwić sprawy personalne - dowiedział się nieoficjalnie RMF FM. Chodzi o wprowadzenie rosyjskiego kandydata do Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej.

Na początku kwietnia opiniotwórczy dziennik "Kommiersant" w tonie sensacji podał, że Polacy zamknęli rosyjską wystawę w muzeum oświęcimskim. Rzecz w tym, że spór wokół niej toczy się od ponad 3 lat. Kością niezgody jest fakt, że Rosjanie Polaków z ziem zajętych przez ZSRR w 1939 roku określili jako obywateli radzieckich.

Teraz jednak po serii spotkań, m.in. z rosyjskim ambasadorem Moskwa gotowa jest zmienić te opisy – nieoficjalnie dowiedział się reporter RMF FM. Strona rosyjska jest zainteresowania, aby jak najszybciej usunąć te niedomówienia, choć - jak mówi rzecznik muzeum oświęcimskiego Jarosław Mensfelt- żadnych konkretnych dat nie podali.

O zmianie stanowiska Rosjan mówi także Andrzej Przewoźnik sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. To jest taki moment bardzo istotny, który pokazuje, że jest wola, aby tę sprawę pozytywnie rozpatrzyć - wyjaśnia.

Ta nagła zmiana stanowiska może jednak zastanawiać. Według ustaleń naszego reportera Krzysztofa Zasady, to sami Rosjanie sprowokowali prasową batalię wokół wystawy, by wprowadzić do decyzyjnych gremiów oświęcimskiego muzeum swojego człowieka. Ma nim być Wiaczesław Kantor. To nie tylko prezes Rosyjskiego Kongresu Żydów, jeden z najbogatszych Rosjan aktywnie działający w biznesie, ale także przyjaciel prezydenta Władimira Putina. Wymienia się go m.in. w gronie inspiratorów akcji Kremla przeciwko koncernowi Jukos i Michaiłowi Chodorowskiemu.