Prezydenci Kaczyński i Wałęsa nie zostali prawidłowo poinformowani o dacie rozprawy, na której sąd miał rozpatrzyć zażalenie obecnej głowy państwa na umorzenie procesu o znieważenie go przez legendę „Solidarności”. Z tego powodu posiedzenie odroczono do 12 listopada. W sprawie chodzi o słynną wypowiedź Lecha Wałęsy: Durnia mamy za prezydenta.

W lutym 2007 roku, po ujawnieniu przez Lecha Kaczyńskiego raportu z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych, Wałęsa powiedział w wywiadzie dla stacji TVN24, że raport jest "głupi" i nie uwzględnia realiów. Dokument wskazywał między innymi na szczególną odpowiedzialność Wałęsy za nieprawidłowości w WSI. Na stwierdzenie dziennikarki, że w ten sposób Wałęsa wykrzyczał swój żal do Lecha Kaczyńskiego, były prezydent odparował: bo tego durnia mamy za prezydenta.

Mimo przeprosin Wałęsy, skierowanych do wszystkich „rodaków”, którzy poczuli się jego słowami urażeni, do prokuratur napłynęły skargi. Wśród ich autorów byli także posłowie PiS Jolanta Szczypińska i Karol Karski.

W lutym tego roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo. Uznała bowiem, że wypowiedź Wałęsy była emocjonalna, ale nie znieważająca i nie nosiła cech przestępstwa. Kancelaria Prezydenta złożyła wówczas zażalenie na decyzję o umorzeniu, uzasadniając je względami formalnoprawnymi i błędami proceduralnymi. Prokuratura nie uwzględniła zażalenia, sprawa trafiła więc do sądu.