Sąd Najwyższy podjął decyzję o skierowaniu procesu o fałszywe zeznania byłego szefa policji Antoniego Kowalczyka w "sprawie starachowickiej" do sądu I instancji. Zdaniem sędziego, uchylenie uniewinnienia może być dla Kowalczyka korzystne.

Kielecki Sąd Rejonowy uniewinnił Kowalczyka, powołując się na konstrukcję prawną, zgodnie z którą nie można było karać byłego komendanta za fałszywe zeznania, które składał z obawy przed odpowiedzialnością karną w innym procesie.

Przy tym sąd w Kielcach ustalił, że Kowalczyk zdradził tajemnicę państwową ówczesnemu wiceszefowi MSWiA Zbigniewowi Sobotce, ale – stosując wymienioną konstrukcję – wydał wyrok uniewinniający. Natomiast Sąd Najwyższy poszedł dalej – stwierdził, że Kowalczyk w ogóle nie popełnił przestępstwa ujawnienia tajemnicy.

Sobotka był uprawniony do otrzymywania tajnych informacji. Skoro tak, nie ma mowy o przekroczeniu uprawnień ani o fałszywych zeznaniach, bo nie było przestępstwa ujawnienia tajemnicy – mówił sędzia Piotr Hofmański.

W tej sytuacji uniewinnienie ze względów formalnych jest sprzeczne z prawem i dlatego wyrok ten jest dla Kowalczyka korzystny – może się okazać, że teraz zostanie uniewinniony, bo nie popełnił przestępstwa.