Skrajne oceny przesłuchania szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusza Kamińskiego przed sejmową komisją do spraw nacisków. Nikt nie naciskał na służby w sprawie zatrzymania byłego ministra sportu - twierdzi PiS. Platforma Obywatelska odpowiada, że ma wątpliwości.

W ocenie posła PiS Jacka Kurskiego, fakt opóźnienia zatrzymania ministra sportu na czas „po wyborach” nie ma znamion wpływania na służby. Kamiński zeznał, że chciał zatrzymania, jednak prokuratorzy mieli być niegotowi.

To był gorący finał kampanii wyborczej – przekonywał Kurski: Z tego przesłuchania dobitnie wynika, że nie było żadnych nacisków na CBA, na prokuratorów. To jest tak oczywiste, że nawet koalicyjna większość w tej komisji musiała przyznać rację.

Mamy coraz więcej wątpliwości i konieczne będą konfrontacje – odpowiada Sebastian Karpiniuk: Wszyscy chcieli dokonać zatrzymania, a ktoś to zatrzymanie sparaliżował. W międzyczasie odbyła się konferencja prasowa CBA, która miała odwrócić bieg wyborów parlamentarnych. Chodzi o konferencję na temat posłanki Beaty Sawickiej. Karpiniuk zapowiedział cząstkowy raport komisji w sprawie zatrzymania ministra sportu.

Kamiński: To paraliż decyzyjny opóźnił zatrzymanie Lipca

Tomasz Lipiec trafił w ręce Centralnego Biura Antykorupcyjnego dopiero po wyborach, bo w prokuraturze, która miała przygotować nakaz jego zatrzymania nastąpił paraliż decyzyjny. Tak całe zamieszanie z byłym ministrem sportu tłumaczył zeznający przed sejmową komisją do spraw nacisków szef CBA Mariusz Kamiński.

Szef CBA, jak zeznał, próbował nawet spotkać się i porozmawiać na ten temat ze Zbigniewem Ziobro, ale minister czasu dla niego przed wyborami nie znalazł, ponieważ był poza Warszawą i brał udział w kampanii. W tej sytuacji nakaz zatrzymania Lipca wystawiono dopiero po wyborach. Posłuchaj relacji reportera RMF FM, Krzysztofa Zasady: