Zakaz przyjmowania pacjentek chorych na raka z jednej strony, wykonywanie badań inwazyjnych mimo przeciwwskazań - z drugiej. Takie - bardzo poważne - zarzuty stawiają swojemu dyrektorowi trzej lekarze z kliniki ginekologicznej Akademii Medycznej we Wrocławiu. Uczelnia powołała więc komisję, która ma wyjaśnić, czy zarzuty są słuszne.

W grę wchodzą dwa rozwiązania. Jeśli zarzuty się potwierdzą, szef kliniki stanie przed prokuratorem. Jeśli nie, przed sądem dyscyplinarnym stanie trzech lekarzy, którzy są autorami zarzutów. Śledcza komisja medyczna obecnie przesłuchuje świadków i bada dokumentację medyczną kilku tysięcy pacjentek.

Komisja analizuje poszczególne przypadki chorób i dlatego też jej prace nie mogą się zakończyć w ciągu 2-3 dni. Jej członkowie zapewniają, że odpowiedź na pytanie, czy życie jakiejkolwiek pacjentki kliniki zostało narażone na niebezpieczeństwo, poznamy w ciągu pół roku.