164 posłów złożyło rezygnacje z pozaparlamentarnych funkcji – dowiedział się RMF FM. Chodzi m.in. o samorządowców, dyrektorów instytucji kulturalnych i doradców. Zgodnie z prawem, takich stanowisk nie można łączyć z mandatem poselskim.

W tej grupie są prezydenckie doradczynie Nelly Rokita i Lena Dąbkowska – Cichocka, posłanki Prawa i Sprawiedliwości. A z Platformy Obywatelskiej - Barbara Borys Damięcka - dyrektor warszawskiego teatru Syrena. Są też i tacy, który nie zrezygnowali - Jan Ołdakowski z PiS, który nadal jest dyrektorem Muzeum Powstania Warszawskiego. Nie zamierza rezygnować i nie boi się utraty mandatu poselskiego.

Poseł PiS pokazał marszałkowi trzy ekspertyzy, z których wynika, że nie ma obowiązku zrzec się funkcji. Jak twierdzi, Bronisław Komorowski, bez podania podstawy prawnej, kazał mu do północy wybrać: albo mandat posła, albo kierowanie muzeum. Jestem przekonany o tym, że mam rację - mówi poseł. Pytany, co zrobi jeśli marszałek ogłosi, że jego mandat wygasł, odpowiada: Pan marszałek bierze to na swoje sumienie.

Posłowie PiS są oburzeni zachowaniem Komorowskiego. Będzie mi bardzo trudno wypowiadać się o panu marszałku publicznie, jako o marszałku bezstronnym - mówi w rozmowie z reporterką RMF FM Paweł Kowal z PiS. Dodaje, że Komorowski ryzykuje opinię marszałka, który od początku nie podołał swojemu zadaniu w sensie politycznym.

Prawo się nie zmieniło, natomiast zostało naciągnięte przez PiS tylko dlatego, żeby Ołdakowski mógł pełnić swoją funkcję posła i dyrektora muzeum. - mówi szef klubu PO, Zbigniew Chlebowski. Według nieoficjalnych informacji z ekspertyz sejmowego biura prawnego wynika, że nie można łączyć stanowiska posła z szefem muzeum. Jan Ołdakowski robił to w poprzedniej kadencji.