Jednemu z największych sanatoriów dziecięcych w Rabce grozi upadek, ponieważ Narodowy Fundusz Zdrowia nie realizuje zawartego z nim kontraktu. O problemie wiedzą władze NFZ oraz Ministerstwo Zdrowia, ale jak dotąd nic się nie zmienia.

Narodowy Fundusz Zdrowia zarezerwował na ten rok w sanatorium w Rabce 450 miejsc. Na leczenie najprawdopodobniej przyjedzie tylko 200-220 dzieci. Dochody będą więc o połowę mniejsze – mówi dyrektor Górnośląskiego Ośrodka Rehabilitacji Dzieci Jan Pyka. Nie wystarcza na nic więcej poza pensjami pracowników, a to i tak bez ZUS-u – wyjaśnia. Nie ma natomiast żadnych pieniędzy dla dostawców.

Dlatego też dyrektor Jan Pyka podał NFZ do sądu. Kontrakt obowiązuje dwie strony, a nie tylko jedną – podkreśla. Jan Pyka obawia się jednak, że zanim sprawa zostanie rozstrzygnięta, placówka upadnie. A wówczas pracę może stracić nawet 300 osób.

Górnośląski Ośrodek Rehabilitacji Dzieci im. Adama Szebesty w Rabce leczy dzieci ze schorzeniami układu pokarmowego (np. otyłość) czy górnych i dolnych dróg oddechowych. Pomaga także osobom z wadami wrodzonymi, wadami postawy. Przyjmuje pacjentów w wieku od trzech do osiemnastu lat. Historia GORD sięga okresu międzywojennego.