Sąd nie zdecydował o aresztowaniu dwóch mężczyzn, którzy w piątek w Warszawie brali udział w pobiciu policjanta. Prokuratura chciała aresztowania obu podejrzanych.

Paweł H. i Michał K. zostali zatrzymani - ponownie - we wtorek. Po raz pierwszy zatrzymano ich po pobiciu w piątek. Policja postawiła im zarzuty naruszenie nietykalności funkcjonariusza i zmuszania go do odstąpienia od czynności służbowych, prokurator zdecydował jednak o dozorze policyjnym a nie o wniosku o areszt. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ocenił tę decyzję jako skandaliczną i polecił wszcząć przeciw niemu postępowanie dyscyplinarne.

Jak powiedziała rzeczniczka warszawskiej prokuratury okręgowej Katarzyna Szeska, ponowne zatrzymanie obu mężczyzn wiązało się z pojawieniem się w sprawie nowych okoliczności. Wyjaśniła też, że zmodyfikowano im zarzuty - obaj odpowiedzą m.in. za pobicie funkcjonariusza i uszkodzenie ciała, kierowanie w stosunku do niego gróźb, zmuszenie go do odstąpienia od czynności służbowych. Tylko za pierwszy czyn grozi do pięciu lat więzienia.

Do pobicia policjanta doszło w piątek przed południem w autobusie linii 190. Policjant jechał na służbę, był po cywilnemu. "W pewnym momencie do autobusu weszło dwóch mężczyzn. Pili alkohol, zaczepiali pasażerów, zachowywali się głośno. Funkcjonariusz wyciągnął legitymację i zwrócił im uwagę, by się uspokoili. Gdy nie posłuchali, chciał wezwać radiowóz. Wtedy jeden z nich uderzył go w twarz. Policjant na chwilę stracił przytomność, a gdy się ocknął, próbował obezwładnić napastników. Pomógł mu w tym jeden z pasażerów autobusu. Funkcjonariusz wezwał też radiowóz.