Dzisiejsza Polska to kopia Węgier u progu kryzysu zapoczątkowanego siedem lat temu - pisze "Puls Biznesu". Jeśli rząd nie zacznie dziś reformować finansów, już za pięć lat pożre nas recesja - alarmują ekonomiści.

To już nie jest zagrożenie scenariuszem węgierskim. My już wkroczyliśmy na tę drogę - ostrzega Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów, główny ekonomista Business Centre Club. Obecną Polskę z Węgrami sprzed siedmiu lat łączą zarówno czynniki gospodarcze, jak też fiskalne i polityczne. Węgry w 2002 r., podobnie jak my teraz, miały jeden z najwyższych wzrostów gospodarczych w UE, co wspierało samozadowolenie rządzących. Na fali sukcesu na początku 2003 r. węgierski rząd ustalił konkretną datę przystąpienia do strefy euro - miało to nastąpić w 2008 r.

Tak samo zachowuje się dziś polski rząd - jest zachwycony wysokim wzrostem i do niedawna też miał datę przyjęcia euro. Zadowolenie z siebie prowadzi do braku mobilizacji do przeprowadzenia koniecznych reform - mówi gazecie Gomułka. A naprawa finansów publicznych była Węgrom bardzo potrzebna - tak samo jak nam dzisiaj - dodaje.