Polski rząd nie musi reagować na każde głupstwo, które pojawia się za granicą - tak Radosław Sikorski, szef dyplomacji skomentował film, który na swej stronie internetowej zamieścili rosyjscy komuniści. Autorzy 38-minutowego dokumentu "Polski krzyż Rosji" przekonują, że katyńskie dokumenty zostały sfałszowane, a Polaków rozstrzeliwali Niemcy.

Autorzy obrazu sugerują, że dokumenty z archiwów na Kremlu, obwiniające NKWD o zbrodnię katyńską, zostały sfabrykowane przez polski lub brytyjski wywiad. Twierdzą też, że sprawa rozstrzelania polskich jeńców pod koniec lat 80. została wyciągnięta na światło dzienne przez Amerykanów, aby rozbić blok wschodni. Przypominają również, że za zbrodnię katyńską Polskę przepraszał zarówno prezydent ZSRR Michaił Gorbaczow, jak i prezydenci Rosji - Borys Jelcyn i Władimir Putin.

Trudno jednak oceniać film w kategorii głupstwa - jak próbuje to tłumaczyć szef polskiej dyplomacji - to raczej część celowej akcji podobnej do tego, co działo się w Rosji latem, przed rocznicą wybuchu II wojny światowej, gdy powołano "front obrony paktu Ribbentrop-Mołotow".

Jeśli dorzucić do tego plakaty ze Stalinem, które mają się pojawić w rosyjskiej stolicy i żądania powołania komisji parlamentarnej, która miałaby wyjaśnić prawdę o Katyniu, to nie ma wątpliwości, że dla dużej części Rosjan najwygodniejszą wersją historii jest ta sowiecka - o miłującym pokój Związku Radzieckim.