Reporterzy RMF FM dotarli do ośrodka w Krakowie, który także podawał ochotnikom testowe szczepionki przeciwko ptasiej grypie. W placówce jednak, procedury przygotowujące osoby do próbnych szczepień trwały pół roku, a wszystkie chętne osoby były szczegółowo informowane oraz podpisywały pisemną zgodę - mówi RMF FM w Małopolsce doktor Ryszard Konior.

Podstawowym warunkiem udziału pacjenta w takim badaniu jest jego świadomość. On ma obowiązek zapoznać się z tym i podpisuje zgodę na udział w badaniu. Nie można tego badania prowadzić inaczej - dodaje Konior:

Preparat przeciwko ptasiej grypie testowano w jedenastu ośrodkach z całej Polski. Oprócz Krakowa - w Warszawie, Olsztynie i Grudziądzu. Nieprawidłowości wykryto jednak tylko w tej ostatniej. Reporter RMF FM, Wojciech Jankowski, dotarł do osób, które zaszczepiono, mimo, że nie podpisały zgody na takie testy:

Z wypowiedzi tych mężczyzn wynika, że nikt im takiej zgody do podpisu nie dał. Co więcej osoby te nie otrzymały żadnego wynagrodzenia, nikt z prokuratury i policji ich także nie przesłuchał. Wyjaśnienia wymaga także, rola opiekunów w schronisku.

Sposób wyboru pacjentów do takich testów jest bardzo prosty. Po uzyskaniu zgody komisji bioetycznej przy Ministerstwie Zdrowia, firma zlecająca badania określa grupę docelową pacjentów, którą dobiera na podstawie wieku, płci czy zarobków. Następnie podpisuje umowę z konkretną przychodnią, która zajmuje się znalezieniem odpowiednich osób i przeprowadzeniem samego badania.

Trzeba jednak pamiętać o tym, że pacjent, który spełni wszystkie warunku musi uzyskać dokładne informacje o konsekwencjach zdrowotnych takiego eksperymentu.

Z prokuraturą w tej sprawie współpracuje Ministerstwo Zdrowia. Sprawdza prawidłowość procedur i wyjaśnia wszystkie niepokojące sygnały - w tym podejrzenie, że szczepionkę podano osobom niepełnoletnim.

Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Paweł Trzciński zapewnia jednak, że w trakcie szczepionkowego eksperymentu zdrowie pacjentów na pewno nie było zagrożone: Komisja bioetyczna przy ministrze zdrowia określa zasady prowadzenia badań. Jeżeli uznałaby, że istnieje realne niebezpieczeństwo dla pacjentów, którzy w tych badaniach uczestniczą, to nie zgodziłaby się na te badania. Rzeczywiście badania się odbyły, ale z pewnymi problemami. Pięciu osobom z grudziądzkiej przychodni już postawiono zarzuty. Chodzi m.in. o niepoinformowanie pacjentów o ewentualnych skutkach tego medycznego eksperymentu: Chodzi o to, że ludzie mają prawo do informacji i podejmowania świadomych, dojrzałych decyzji - dodaje Trzcińki. Tylko wtedy badania kliniczne może się odbyć legalnie i bez zgrzytów. Niestety przychodnia w Grudziądzu prawdopodobnie o tym zapomniała, albo nie chciała pamiętać.