W Wielkopolsce kwitnie praktyka wzajemnego podkupywania radiologów przez dyrektorów szpitali. Specjalistów tej dziedziny brakuje i dlatego zarabiają nawet 20 tysięcy złotych miesięcznie. To dlatego, że szpital bez chirurga może funkcjonować. Natomiast brak radiologa grozi zerwaniem kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia.

Dyrektorzy nie chcą zdradzać zarobków radiologów. O ile ci zatrudnieni na etacie zarabiają około dwóch i pół tysiąca, o tyle ci kontraktowi nawet 5 razy więcej. Nie powiem ile płacimy, bo lekarze przychodzą później do mnie i mówią, że inny szpital oferuje im większe pieniądze - mówi dyrektor szpitala wojskowego w Poznaniu. Szef placówki przy ulicy Przybyszewskiego zdradza, że jest to około dziesięciu tysięcy złotych i natychmiast dodaje, że wynagrodzenie jest zróżnicowane. Zależy od doświadczenia i stażu.

Radiolodzy pracują na kilku częściach etatów w wielu miejscach. Od siódmej do dwudziestej drugiej. Ludzie tymczasem porównują lekarzy do ludzi pracujących osiem godzin dziennie - mówi prof. Włodzimierz Paprzycki, radiolog. Trzeba pamiętać, że lekarze na kontrakcie, gdy zachorują, nie dostają pieniędzy z ZUS - mówi anonimowo jeden z lekarzy i dodaje, że podkupywani są również anestezjolodzy. Stawka stu złotych za godzinę pracy anestezjologa to niemal standard. A cały czas rośnie liczbie zabiegów, które może wykonać tylko anestezjolog - dodaje.

Lekarze podkreślają, że doświadczony radiolog musi pracować wiele lat i cały czas brać udział w drogich szkoleniach.