O godz. 9 we Władysławowie na wysokości stacji benzynowej w kierunku Chałup i Helu zaczął się protest armatorów rybołówstwa rekreacyjnego. Protest zakończył się o godz. 14, choć wcześniej zapowiadano, że potrwa do godz. 16. Protestujący zablokowali jedyną drogę prowadzącą na Półwysep Helski. W proteście wzięli udział także rolnicy z AgroUnii.

Jak informuje dziennikarz RMF FM Kuba Kaługa po godz. 9 w proteście uczestniczyło kilkadziesiąt osób. Część z nich miała ze sobą flagi AgroUnii. Policja odcięła dojazd do miejsca protestu, dlatego armatorzy spacerowali po przejściu dla pieszych, przed którym nie stoją samochody. Kilkudziesięciu demonstrujących miało ze sobą transparenty z takimi hasłami jak: "Panie premierze, jak łowić???, jak żyć???", "Panie prezydencie, premierze, pomocy!!!"

Kierowcy utknęli w korkach, ale w oddaleniu od samego miejsca protestu. 

Chciałem przeprosić kierowców i społeczeństwo za utrudnienia, które wprowadzamy naszym protestem, ale proszę uwierzyć, że organizatorem tego protestu jest pan premier i rząd, nie my. I w każdej chwili może to odwołać. Wystarczy jeden telefon: "przyjeżdżajcie do Warszawy na spotkanie, na rozmowy". I automatycznie schodzimy z blokady. Ale ten rząd nie ma dobrej woli - powiedział Andrzej Antosik ze Sztabu Kryzysowego Armatorów Rybołówstwa.

Tym ludziom półtora roku temu zakazano ustawowo, za pomocą złych przepisów, pracować. Zainwestowali grube miliony w to, żeby stworzyć sobie miejsca pracy. Tutaj strajkują ludzie, którzy muszą raz na pięć lat robić przeglądy kutrów za kilkadziesiąt tysięcy złotych. W każdym miesiącu płacą ZUS i inne opłaty. To są zamknięte biznesy z wielomilionowym kapitałem - mówił lider AgroUnii Michał Kołodziejczak.

Protestujący nie zamierzają odpuścić

Rolnicy i rybacy mieli protestować od godz. 9 do 16. Ostatecznie zakończyli akcję o godz. 14 - ze względu na upał i by nie utrudniać życia zmotoryzowanym.

Dwa tygodnie temu, jak się tu spotkaliśmy, to był tylko protest ostrzegawczy, przepuszczaliśmy co pół godziny samochody. W  tej chwili nie będziemy przepuszczać, ustaliliśmy, że będziemy przepuszczać tylko uprzywilejowane samochody - mówił na początku protestu dziennikarzowi RMF FM Kubie Kałudze Andrzej Antosik, jeden z liderów protestujących armatorów. Oprócz samochodów uprzywilejowanych przepuszczane miały być też auta, w których jechały ciężarne lub z małymi dziećmi. Jak informował Kuba Kaługa, protestujący puścili też rodzica, który jechał do szpitala z dzieckiem.

W poniedziałek zgłaszamy kolejną blokadę na wybrzeżu - zapowiadają armatorzy rybołówstwa rekreacyjnego. Na razie nie wiadomo konkretnie gdzie i kiedy planowany jest kolejny protest. To będzie ustalał sztab kryzysowy.

Na razie nie, to dopiero będzie ustalał sztab kryzysowy armatorów rybołówstwa rekreacyjnego. Nastroje są jednak na tyle złe, że protest będzie eskalował. Armatorzy nie przyjmują tłumaczeń, że część otrzymała pomoc z kryzysowych tarcz. Musimy dalej protestować, choć nie podoba nam się to - mówi jeden z manifestujących. 

Komenda Powiatowa Policji w Pucki ostrzegała, że korki, które zwykle tworzą się w sezonie letnim, teraz będą jeszcze większe. Mundurowi będą kierować ruchem, jednak trzeba pamiętać, że na Hel prowadzi tylko jedna droga, dlatego nie będzie możliwości objazdu blokady, co dodatkowo utrudni ruch i znacznie wydłuży czas dojazdu do miejscowości Półwyspu Helskiego - napisali przed protestem funkcjonariusze. 

Policjanci apelowali do wszystkich kierowców o rozwagę i ostrożność. Zalecali także zrezygnowanie z samochodu przy podróży na Hel i skorzystanie np. z pociągu lub promu.

Policja przed Władysławowem kierowała na objazdy osoby jadące w kierunku Karwii. 

Protest był prowadzony w związku z brakiem działań rządzących. Na początku 2020 roku podpisano porozumienie, w ramach którego armatorzy mieli otrzymać odszkodowanie za straty, jakie ponieśli w związku z zakazami połowów dorsza. Rząd jednak z tej obietnicy się nie wywiązał.

Michał Kołodziejczak podkreśla, że problem rybaków i rolników są podobne. Lider AgroUnii chce z armatorami budować "wspólny front".