Szef zespołu doradców ekonomicznych prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego

Tomasz Skory: Rada Polityki Pieniężnej postanowiła dziś nie obniżać stóp procentowych i utrzymać tak zwane neutralne nastawienie RPP. Pan jakoś nie wygląda na zaskoczonego.

Witold Orłowski: Nie wyglądam na zaskoczonego, co nie oznacza, że jestem zachwycony, bo w moim przekonaniu jakiś – niewielki – ruch w stronę złagodzenia Rada Polityki mogła wykonać, mogła sobie bez ryzyka pozwolić. Biorąc pod uwagę, że ostatnie dane inflacyjne to jest najniższy poziom inflacji w historii gospodarki rynkowej.

Tomasz Skory: Rada tłumaczy, że te dane spożytkowała obniżając już poprzednio stopy.

Witold Orłowski: No dobrze, ale przez ostatnie dwa lata nie pożytkowała danych o spadającej inflacji dla obniżek stóp więc teraz powinna Rada starać się wykorzystywać każdą okazję do wychodzenia z pułapki wysokich stóp procentowych. Proszę zwrócić uwagę, to jest troszkę złe postrzeganie sytuacji – rząd, który chce żeby stopy obniżać i Rada, która powinna chcieć, żeby stopy były jak najwyższe. Tak prawdę mówiąc, w interesie Banku Centralnego w ogóle leży to, aby stopy procentowe instrumenty, polityka pieniężna była maksymalnie łagodna, bez narażania na szwank średniookresowych celów inflacyjnych. Wydaje mi się, że w związku z tym Rada, co widać było w ciągu ubiegłego roku, poszukiwała metod bezpiecznego obniżania stóp procentowych. Wydaje mi się, że tym razem też była okazja, jeszcze o te 50 punktów, czy tam pół punktu odjąć.

Tomasz Skory: Rada z tego nie skorzystała. Żaden z analityków się obniżki po tym posiedzeniu nie spodziewał. Wszyscy się raczej zastanawiali, jaka będzie burza polityczna związana z tym, jaka będzie reakcja rządu. Spodziewa się pan burzy, kolejnego aktu dramatu „Rada Polityki Pieniężnej dławi rozwój gospodarczy dusi bezrobocie, wzrost gospodarczy”?

Witold Orłowski: Nie tylko analitycy, ale i rząd spodziewał się, że tej obniżki tym razem nie będzie.

Tomasz Skory: Wiedział, ale mimo to szef rządu mówi, że jest rozczarowany.

Witold Orłowski: Ja też mogę powiedzieć, że jestem trochę, leciutko rozczarowany, bo uważam, że Rada mogła sobie pozwolić na pewną obniżkę. Natomiast wydaje mi się, że mimo wszystko jesteśmy w sytuacji, w której NBP i rząd od paru tygodni zaczęły z sobą rozmawiać wreszcie bardziej naturalnym językiem, takim jakim powinny rozmawiać ze sobą.

Tomasz Skory: I tak należałoby to zostawić?

Witold Orłowski: Sądzę, że wielkiej burzy nie będzie, to znaczy oczywiście, że wszyscy politycy, którzy uważają, że poziom stóp procentowych w Polsce jest nieco za wysoki będą oczywiście próbowali po raz kolejny wykorzystać ten fakt dla zakłócenia rysującego się dialogu miedzy rządem a NBP, ale naprawdę myślę, że to się jakoś ułoży.

Tomasz Skory: Tydzień temu zespół doradców prezydenta, którym pan kieruje oceniał program gospodarczy rządu. Prezydent po posiedzeniu Rady Gabinetowej, nie wdając się w szczegóły powiedział, że to dobrze, że ten program jest, że powinien być wdrożony, że to krok ważny, potrzebny – jakoś określenia „to dobry program, realistyczny” – z ust prezydenta nikt nie usłyszał. Czy to jest wynik tej narady ekspertów?

Witold Orłowski: Nie. To jest raczej pewne zrozumienie sytuacji, które pan prezydent wykazał i zrozumienie przede wszystkim tego, że program na papierze może wyglądać bardzo ładnie. Istotną rzeczą jest tylko tak naprawdę jego realizacja. Mogę zaręczyć, że jest to program – to co proponuje zwłaszcza w zakresie finansów publicznych minister Belka – który dla makroekonomisty jest w jakiś sposób do przyjęcia, do zaakceptowania, do poparcia.

Tomasz Skory: No dobrze, ale jakby tak się wdać w problem, czy wierzy pan, że można dojść do 140 tysięcy mieszkań budowanych rocznie przy obecnych niespełna 80, albo 600 kilometrów autostrad w ciągu czterech lat. Wierzy pan w to?

Witold Orłowski: Wierzę, że to na pewno można zrobić, natomiast nie jestem pewny, czy ten program rządowy, który w dodatku musi brać pod uwagę ograniczenia finansowe narzucone przez niesłychanie ważną deklarację o wzroście wydatków w tempie 1% plus inflacja, czy ten program w tych dziedzinach pozwoli na takie osiągnięcia jak trzeba. Trzeba powiedzieć jedno, to jest program, który jeśli będzie w swej zasadniczej części skonstruowany, to w ocenie mojej, jako makroekonomisty, jest programem, który zapewnia wydostanie się Polski z trudnej sytuacji, z niebezpiecznej sytuacji, z sytuacji niskiego wzrostu i jednocześnie bardzo ostrej polityki pieniężnej. Sytuacji, która grozi niejako zachwianiem równowagi na dłuższą metę. Więc sądzę, że ten program daje szansę na to. Natomiast czy on da się zrealizować we wszystkich aspektach – trudno powiedzieć. Trzeba pamiętać, że znaczna część deklaracji w programie to są bardzo ogólne deklaracje. Mówi się, że się będzie szukać kapitału, tu powstaje pytanie, czy się znajdzie ten kapitał prywatny.

Tomasz Skory: Ale to już jest tak zwanym drobnym drukiem.

Witold Orłowski: Trzeba mieć oczywiście w głowie, że jest bardzo miłe, kiedy minister - wszystko jedno który – mówi, że będzie dążyć do takich czy innych – słusznych – jak najbardziej słusznych wydatków, natomiast inną sprawą jest to, czy w ramach ograniczenia uda się i znaleźć kapitał, który będzie współfinansować to i zmieścić się w wydatkach.