Wśród posłów są ludzie z problemem alkoholowym - przyznaje Bronisław Komorowski. To jest stres. Stres robi swoje i niszczy - tłumaczy marszałek Sejmu pijackie wybryki parlamentarzystów. Czy posłowie rzeczywiście wiodą tak stresujące życie?

Zdaniem Bronisława Komorowskiego, pijących posłów usunąć z Sejmu się nie da, bo władzę taką posiadają wyłącznie wyborcy. Kluby poselskie powinny więc zgłaszać problemy alkoholowe parlamentarzystów, a w razie potrzeby podać im pomocną dłoń i... odtransportować w porę do sejmowego hotelu.

Na pomysł monitorowania kondycji posłów poszczególne kluby zareagowały jednak bez entuzjazmu. W PiS, jak mówi Jarosław Zieliński, każdy poseł ma sam dbać o siebie, bo jest dorosły. Nie wyobrażam sobie, żeby kluby monitorowały stan ducha czy ciała poszczególnych posłów - oznajmił stanowczo w rozmowie z reporterką RMF FM Agnieszką Burzyńską:

Pomysł marszałka Komorowskiego nie znalazł uznania również w oczach jego partyjnych kolegów z Platformy Obyatelskiej. Paweł Graś uważa na przykład, że wystarczy jedynie koleżeńska czujność:

Najwięcej entuzjazmu, choć zabarwionego ironią, wykazał Wojciech Olejniczak z Lewicy. OK. Jak spotkam, to wyprowadzę - zapewnił:

Olejniczak zastrzegł jednak natychmiast, że monitorowanie posłów Lewicy nie będzie potrzebne, bo jego klubowi koledzy alkoholu nie piją.

Reporter RMF FM Paweł Świąder postanowił natomiast zapytać handlujących wokół Hali Mirowskiej, co oni sądzą o sposobach polskich parlamentarzystów na odreagowanie sejmowych stresów: