W szczecińskim sądzie rozpoczął się proces przeciwko prezydentowi i sześciu członkom zarządu miasta, którzy rządzili Szczecinem osiem lat temu. Prokurator oskarża ich o narażenie miasta na olbrzymie straty. Żaden z oskarżonych nie przyznaje się jednak do winy.

W 1998 roku oskarżeni podjęli decyzję o zerwaniu umowy z niemiecką firmą Euroinvest Saller na sprzedaż ziemi. Za to Szczecin, czyli mieszkańcy, musiał zapłacić prawie 10 milionów złotych odszkodowania.

Dziś wszyscy oskarżeni twierdzą, że zrywając umowę z niemiecką spółką, podjęli słuszną decyzję, a w wypłaceniu gigantycznego odszkodowania nie widzą nic nadzwyczajnego. Dariusz Wieczorek, były wiceprezydent Szczecina, wlicza to w koszty. Jest to normalne ryzyko gospodarcze. Miasto jest tak jak duża firma - uważa.

Ówczesny i obecny prezydent Szczecina także nie czuje się winny. Marian Jurczyk nie chciał dziś zeznawać ani odpowiadać na pytania; przed rozprawą powiedział jedynie, że nie ma zamiaru przekonywać nikogo, bo nic złego nie zrobił.

Z zeznań złożonych w prokuraturze wynika, że Marian Jurczyk podejmując decyzję o zerwaniu umowy z Niemcami podpierał się ekspertyzą prawników z Warszawy, których imion i nazwisk nie pamięta. W tym samym czasie szczecińscy prawnicy ostrzegali go przed zerwaniem umowy, ale ich Jurczyk nie słuchał.

Prezydentowi Szczecina i pozostałym oskarżonym grozi do 10 lat więzienia.