Prezydent Lech Kaczyński wypowiedział otwartą walkę z wizją Polski tylko dla silnych i bogatych. Gdyby ktoś znał Polskę tylko z tego, co czyta lub widzi, to mógłby myśleć, że żyjemy w kraju w głębokim kryzysie i zagrożonej demokracji - mówił w Szczecinie na obchodach „Solidarności” prezydent.

Wieczorem oglądaliśmy wystąpienie premiera Jarosława Kaczyńskiego, dziś przemówił Lech.

Powiedział, że być może w przyszłym tygodniu włączy się w rozwiązanie obecnej sytuacji politycznej. Zdaniem prezydenta w Polsce doszło do próby "semantycznego nadużycia". Padło słowo, które jest w Polsce słowem bardzo obciążającym, słowo korupcja, stąd mamy tutaj do czynienia z wielkim semantycznym nadużyciem - powiedział Kaczyński.

Podkreślił, że sytuacja w kraju jest dobra, ale media przedstawiają ją w ponurych barwach. Nie było rządu bardziej krytykowanego niż obecnie. Nie było prezydenta bardziej atakowanego niż obecnie. Czy to nie jest przypadkiem dowód, że żadnej wolności nic w Polsce nie grozi? A mimo wszystko stwarza się tego rodzaju wrażenie - mówił.

Prezydent gubił się w tezach. Z jednej strony mówił o przestrzeganiu naturalnych praw rządzących społeczeństwem, a z drugiej podkreślał, że nie chce Polski bogatych i silnych. Mam nadzieję, że taka Polska nigdy nie powstanie i mogę powiedzieć, że póki będę prezydentem Rzeczpospolitej, to z taką wizją będę otwarcie walczył. Kaczyński nie ujawnił, kto stoi za wizją Polski dla bogatych i silnych.

Przed biurowcem żeglugi morskiej w Szczecinie na prezydenta Lecha Kaczyńskiego czekało kilkadziesiąt osób. Mieli nadzieję, że do nich podejdzie. Chcieli mu wręczyć list, w którym domagają się wcześniejszych wyborów. Prezydent wymknął się jednak przez parking podziemny i do ludzi nie wyszedł: