Bytomski sąd aresztował na trzy miesiące prezydenta Świętochłowic Eugeniusza M. i sekretarz miasta Jolantę S.-K. Oboje są podejrzani o korupcję. Zdaniem śledczych, przyjęli prawie 100 tysięcy złotych łapówek. Urzędnicy nie przyznają się do winy.

Sąd uznał, że istnieje uzasadniona obawa, iż podejrzani mogliby utrudniać śledztwo, np. wpływając na zeznania świadków. Areszt zastosowano więc w celu zapewnienia prawidłowego przebiegu postępowania, ale i z uwagi na duże prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanych zarzucanych im przestępstw.

Posiedzenie sądu trwało kilka godzin i miało dramatyczny przebieg. Sekretarz dwukrotnie zasłabła, wzywano pogotowie. Ekipa karetki orzekła jednak, że kobieta może uczestniczyć w posiedzeniu.

Prezydent i sekretarz zostali zatrzymani w czwartek rano w swoich mieszkaniach przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Funkcjonariusze dokonali także przeszukań w gmachu magistratu.

W prokuraturze zatrzymani usłyszeli dwa zarzuty dotyczące przyjęcia i żądania korzyści majątkowych. Żaden z urzędników nie przyznał się do winy. Prokuratura, zasłaniając się dobrem śledztwa, odmawia podania informacji, za co wręczane były łapówki. Osoby, które je wręczały, najprawdopodobniej nie będą pociągnięte do odpowiedzialności karnej, bo same powiadomiły organy ścigania o korupcji.

Po przesłuchaniu prezydent i sekretarz do późna w czwartek byli konfrontowani ze świadkami. Noc z czwartku na piątek spędzili w policyjnej izbie zatrzymań.