Wybory prezydenckie wygrał ze sporą przewagą - zdobył 56 procent głosów. Teraz według sondaży mógłby liczyć tylko na kilkuprocentowe poparcie. Za to prawie trzy czwarte Polaków źle ocenia jego dokonania. To krótkie podsumowanie mijających właśnie trzech lat prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Prezydent marzy o kolejnej kadencji, ale czy ma jakiś plan odbicia się od sondażowego dna?

Kłopot Pałacu Prezydenckiego polega na tym, że jedyny plan to brak planu. Wszystko zależy od tego, kto znajduje się aktualnie najbliżej prezydenckiego ucha. Jeśli jest to Małgorzata Bochenek, która codziennie rano przedstawia prezydentowi nieprzyjazną wizję świata, to werdykt brzmi: Ukryć Lecha Kaczyńskiego. Jeśli największy posłuch ma akurat u głowy państwa Michał Kamiński, to mamy objazdy po Polsce, bale i wypady do Gruzji. Niebyt doświadczony w polityce Piotr Kownacki walczy co prawda o ocieplenie prezydenckiego wizerunku, ale jak dotąd mało skutecznie.

Czasem w Pałacu Prezydenckim pojawia się jakiś polityczny plan w rodzaju: Grajmy na Radosława Sikorskiego, głaskajmy go, może uda się wywołać wewnętrzny rządowy konflikt? Zazwyczaj jednak plan już po chwili leży w gruzach, bo Lech Kaczyński nie potrafi wyłączyć emocji i zarządza atak na tego, którego miał głaskać.

I tak trzy lata minęły na wizerunkowej podróży prezydenta od ściany do ściany. Raz obserwujemy Lecha Kaczyńskiego aktywnego i wręcz rozpychającego się w polityce zagranicznej, a raz… nieporadnego i zagubionego, któremu ktoś zabiera samolot i o niczym nie informuje.