Premier Donald Tusk tłumaczył się z działalności trzech panów: Janusza Palikota, Waldemara Pawlaka i Michała Borowskiego. Tak w skrócie można opisać jeden z głównych wątków dzisiejszej rządowej konferencji prasowej. Dwóm pierwszym nie grożą poważne konsekwencje, dni Borowskiego są policzone.

Donald Tusk tłumaczył się z zachowania Janusza Palikota, ponieważ ten zapowiedział ustawowe przymuszanie prezydenta do ujawnienia raportu o stanie zdrowia prezydenta. Premier takiej ustawowej „krucjaty” nie popiera. Nie mam zamiaru do niczego zmuszać pana prezydenta - mówił Tusk:

W przypadku Waldemara Pawlaka chodzi o tworzenie przez niego stanowisk dla członków rodzin działaczy PSL-u. Jednak Pawlak może spać spokojnie. Tusk mówił co prawda, że ruchy kadrowe „ludowców” są wysoko nienaganne, jednak na ubolewaniu z tego powodu się skończyło. Czy to oznacza, że nie mogę współpracować z Polskim Stronnictwem Ludowym? - pytał retorycznie premier:

Natomiast Michał Borowski zataił pracę w prywatnej spółce, gdy był już urzędnikiem Ratusza. W tym przypadku premier był nieugięty i szef Narodowego Centrum Sportu już może pakować walizki. Minister Drzewiecki dostał wytyczne, że problemy Borowskiego nie gwarantują budowy Stadionu Narodowego bez kłopotów. Minister Drzewiecki wyciągnął – jak sądzę – z mojej uwagi prawidłowe wnioski - powiedział szef rządu: