Płacą za niego 240 złotych, a mimo to muszą czekać minimum cztery miesiące. Chodzi o egzamin na instruktora nauki jazdy w Lublinie. Kilkadziesiąt osób mimo skończonych kursów instruktorskich nie może zdać egzaminu, bo nie ma przed kim.

Komisja zbiera się raz na dwa miesiące. Bez egzaminu nie można zacząć pracy w szkołach nauki jazdy, a te narzekają na brak kadry.

Chcemy pracować - to najczęściej powtarzane przez przyszłych szkoleniowców zdanie.

Mam już pracę zapewnioną i czy ona będzie na mnie czekać do czerwca czy do lipca, nie jestem pewien. W ciągu tygodnia mam pięć telefonów z różnych firm, które chciałyby mnie przyjąć, bo nie ma kto u nich pracować - mówi kandydat na instruktora. Zapotrzebowanie jest bardzo duże. Szkoły wręcz „wydzierają” sobie szkoleniowców.

Urzędnicy wojewódzcy, którzy są odpowiedzialni za organizowanie egzaminów nie widzą problemu kolejek, zapowiadają za to kontrole. Chcemy sprawdzić czy ośrodki szkolenia kierowców dobrze przygotowują i realizują szkolenia kandydatów na instruktorów nauki jazdy - tłumaczy urzędniczka.

Egzaminu nie zdaje zazwyczaj 60 procent kandydatów na instruktorów. O dodatkowych terminach nie ma jednak mowy – usłyszał w urzędzie nasz reporter.