Podpułkownik Marek Miłosz, oskarżony o nieumyślne spowodowanie w 2003 r. wypadku śmigłowca z premierem Leszkiem Millerem na pokładzie, nie przyznaje się do winy. Dziś rozpoczął się proces pilota. Grozi mu do 8 lat więzienia.

Prokuratura oskarża Miłosza o spowodowanie katastrofy.

Po awarii silników śmigłowiec wiozący premiera roztrzaskał się w grudniu 2003 pod Warszawą. Dzięki manewrowi autorotacji Miłosz zdołał awaryjnie wylądować w lesie, ominąwszy pobliskie budynki. Komisja, która badała przyczyny wypadku, stwierdziła zarazem, że awaria silników była skutkiem niewłączenia przez pilota instalacji odladzającej.

Oprócz Millera, który doznał uszkodzenia kręgów piersiowych, w wypadku ucierpieli szefowa jego gabinetu politycznego Aleksandra Jakubowska, dwoje pracowników Centrum Informacyjnego Rządu, lekarz, pięciu oficerów BOR, trzech pilotów i stewardesa.