Ustępujący prezydent Stanów Zjednoczonych Bill Clinton wygłosił w piątek pożegnalne przemówienie do narodu. Zgodnie z zapowiedzią trwało 7 minut i obyło się bez niespodzianek.

Prezydent dziękował Amerykanom za wsparcie przez ostatnie 8 lat i zaapelował, by pozostali zjednoczeni wokół -jak się wyraził - wspólnych wartości:"Moje dni sprawowania tego urzędu już prawie dobiegły końca, ale mam nadzieję, że moje dni służenia krajowi jeszcze nie. W przyszłości nie będę miał pozycji wyższej niż prezydent stanów zjednoczonych. Ale nie ma tytułu, który nosiłbym dumniej, niż tytuł obywatela stanów zjednoczonych. Niech Bóg was błogosławi, niech błogosławi Amerykę."

Swojemu następcy Clinton życzył powodzenia, ostrzegł przed wprowadzaniem drastycznych zmian w polityce podatkowej i zagranicznej - "Ameryka nie może - i nie wolno jej - odciąć się od świata" - powiedział.

Według ostatnich badań stacji ABC oraz Washington Post Clinton cieszy się popularnością wśród 65% Amerykanów. Jest pierwszym ustępującym prezydentem od czasów 2 wojny światowej, który ma aż tak duże poparcie. Tymczasem nowy, 43. prezydent Stanów Zjednoczonych George W. Bush przygotowuje się do objęcia urzędu. Ta historyczna dla niego chwila nastąpi dzisiaj - dokładnie w południe miejscowego czasu.

00:00