Policjanci z Warmii i Mazur szukają mężczyzny, który zadzwonił na pogotowie ratunkowe i poinformował o wypadku, do którego w ogóle nie doszło. Służby ratunkowe przez kilka godzin szukały rozbitego samochodu i rannych.

Zdaniem policjantów, schwytanie żartownisia to kwestia kilku godzin. Podobno są już na jego tropie i zamierzają postawić mu poważne zarzuty. Kodeks wykroczeń przewiduje w tym wypadku karę aresztu, ograniczenia wolności lub grzywnę do 1500 złotych.

Mężczyzna zostanie obciążony też kosztami akcji. Będą one niemałe, bo do rzekomego wypadku wyjechały dwa radiowozy, dwa specjalistyczne wozy strażackie i trzy karetki. To koszt kilku tysięcy złotych.