Polacy uważają, że mają moralny obowiązek pomocy bitym dzieciom. Jednak w przypadku stwierdzenia tego w swoim otoczeniu, co druga osoba nie reaguje - wynika z rządowego raportu, do którego dotarł "Dziennik".

W raporcie przygotowanym na zlecenie premiera Donalda Tuska wykorzystano badania TNS OBOP. Wynika z nich, że w przypadku stwierdzenia przemocy wobec dzieci, Polacy nie reagują, bo boja się kłopotów (21 proc.), nie potrafią ocenić, po której stronie jest racja (25 proc.) lub obawiają się, że interwencja zaszkodzi dziecku (18 proc.).

Z dokumentu wynika, że dzieci krzywdzą osoby, które nie radzą sobie z własnymi kłopotami, w życiu osobistym czy w pracy. Jednocześnie co piąty badany uważa, że kłótnia i rękoczyny zdarzają się w każdym domu, a pogróżki i zastraszanie dziecka nie są przemocą.

Autorzy raportu podkreślają, że niewystarczająca wiedza i niechęć do zgłaszania przypadków przemocy to wina kulejącego systemu profilaktyki. W komisariatach brakuje specjalnych pokoi dla dzieci, a gminni urzędnicy zajmujący się przemocą wobec dzieci mają niską wiedzę na ten temat.