Aż 28 milionów złotych straciły w ubiegłym roku zakłady energetyczne w całej Polsce. Tylko w Gdańsku w trzech kwartałach 2008 r. wykryto 700 nielegalnych podłączeń. Do walki z „elektrycznymi złodziejami” powołano tam specjalnie przeszkolone brygady złożone z policjantów i energetyków.

Funkcjonariusze i energetycy działają w pełnym przykryciu. Nie chcą ujawniać swoich wizerunków i danych, ponieważ są zastraszani przez złodziei prądu. Po wykryciu nielegalnego przyłącza najczęściej słyszą: To niemożliwe. Złodzieje miękną dopiero w sądzie po pokazaniu filmów i zdjęć, i przyznają się do winy.

Złodzieje prądu dzielą się na dwie grupy. Do pierwszej należą biedni ludzie, którzy po prostu nie mają na rachunki. Do drugiej – przedsiębiorcy i gastronomowie. Oni wiedzą jak to robić, a zysk z kradzieży prądu jest większy niż ewentualna kara.