Wojskowa Izba Sądu Najwyższego rozpatruje zażalenia obrony na przedłużenie aresztu dla żołnierzy podejrzanych w związku z ostrzelaniem afgańskiej wioski Nangar Khel. Wszyscy zostali aresztowani 13 listopada ubiegłego roku. 12 lutego Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował o przedłużeniu im aresztu do 13 maja.

Tę decyzję zaskarżyli obrońcy podejrzanych. Chcą, by umożliwiono ich klientom odpowiadanie z wolnej stopy. Jak podkreślają, wobec wojskowych - zamiast aresztu - właściwsze byłoby zastosowanie tzw. nieizolacyjnych środków zapobiegawczych. Chodzi np. o poręczenie majątkowe lub tzw. poręczenie osób godnych zaufania. Mecenasi wskazują także na możliwość dozoru przełożonego połączoną z zakazem opuszczania kraju.

Dziś wszystko w rękach trzech sędziów. Gdyby Sąd Najwyższy uchylił areszt, żołnierze i tak dzisiaj nie wyszliby z aresztu. Rodziny żyją nadzieją, że ich bliscy jednak z wolnej stopy będą odpowiadać przed sądem. Ojciec jednego z żołnierzy powiedział reporterowi RMF FM Markowi Smółce, że na pewno się nie podda i gdyby jego syn został w areszcie, zwróci się ze skargą do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka: Nie składaliśmy na razie. Konsultujemy tę kwestię na tym etapie i będziemy się zwracać w stosownym momencie.

Dziś sąd rozpatruje sześć zażaleń. Zażalenie jednego z żołnierzy dotarło później i jego sprawa będzie rozpatrywana w innym terminie.

Do ostrzału wioski doszło latem ubiegłego roku. W wyniku feralnej akcji z 16 sierpnia zginęło kilkoro afgańskich cywili, wśród nich kobiety i dzieci.

Sześciu żołnierzom prokuratura zarzuciła zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi kara od 12 lat więzienia do dożywocia. Siódmemu postawiono zarzut ataku na niebroniony obiekt cywilny - grozi mu do 25 lat więzienia.