Platforma Obywatelska nie chce być już tą jedyną partią, która nie bierze dotacji dla ugrupowań politycznych. Spróbuje więc przeforsować zmianę ustawy. Jeśli to się nie uda, tym razem przyjęcia pieniędzy nie będzie odmawiać.

Czarę goryczy PO przelały wybory prezydenckie, na które partia wydała kilkanaście milionów i nie dość, że przegrała, to jeszcze nie dostanie za nie ani grosza z budżetu. PO jest zadłużona po uszy, a na horyzoncie widać już nowe wyborcze wydatki.

Należy pamiętać, po pierwsze, o perspektywie wcześniejszych wyborów i po drugie, o perspektywie wyborów samorządowych - ostrzega Paweł Graś, a wtórujący mu Bronisław Komorowski pyta: Ile lat można być szlachetnym Don Kichotem, podczas gdy inni stawiają na skuteczność?. Tyle że wycofanie się ze sztandarowego hasła będzie dla Platformy wizerunkowo bolesne. Dlatego jej politycy gorączkowo myślą, jakby tu zmianę zdania dobrze sprzedać.

Pomysłów jest kilka; partia spróbuje jeszcze raz przeforsować zmianę ustawy i odebrać dotacje wszystkim ugrupowaniom. Jeśli to się nie uda, może powoła jakąś szlachetną fundację, na którą przeznaczy choć część budżetowych pieniędzy.