To jest nieuczciwość i to nieuczciwość nieprzypadkowa, wypływająca z przekonania, że dla celu można zrobić wiele rzeczy i niespecjalnie trzeba patrzyć na zasady - mówi o wczorajszym podwójnym głosowaniu posłów SLD Maciej Płażyński, były marszałek Sejmu, szef klubu Platformy Obywatelskiej. I dodaje, że posłowie ci powinni zrzec się mandatów.

Konrad Piasecki: Kiedyś jeden z polskich kabareciarzy mówił: gdybym nie wiedział, że głupota, to bym myślał, że prowokacja. Nie myśli Pan, że to samo można by rzec o tej wczorajszej aferze podwójnego głosowania?

Maciej Płażyński Prowokacja nie, głupota, ale przede wszystkim oszustwo. Jeśli głupota jest zamiennikiem oszustwa, mnie się wydaje, że to jest gorzej. To jest nieuczciwość i to nieuczciwość nieprzypadkowa, tylko chyba taka wypływająca z przekonania, że właściwie dla celu można wiele rzeczy zrobić i niespecjalnie trzeba patrzyć na pewne, jednak minimalne zasady, które przynajmniej w Sejmie powinny obowiązywać. Chociażby takie, że jeśli kogoś nie ma, to go nie ma po prostu i zawsze tego głosu brakuje.

Konrad Piasecki: Ja mówię, że głupota, dlatego że to głosowanie było dla SLD owszem istotne, ale to ile będzie głosów za Markiem Polem było bez znaczenia. Trzeba było zebrać głosy jego przeciwników, a nie zwolenników. Wobec czego z tego punktu widzenia głupota.

Maciej Płażyński: Pewnie tak. Ale to jakby nic ich nie usprawiedliwia. Tym gorzej, nawet jakby im brakowało dwóch, trzech głosów, no to to, co zrobili, jeszcze bardziej ich pogrąża w obrazie.

Konrad Piasecki: Sprawcy tej kompromitacji biją się w pierś i sypią głowę popiołem, czy Pańskim zdaniem oni się powinni zrzec poselskich mandatów ?

Maciej Płażyński: Tak. Powinni się zrzec, chociaż zdaję sobie sprawę, że się nie zrzekną. To dla mnie jest jasne, nie muszę czekać na ich odpowiedzi, chociaż niektórzy już chyba o tym powiedzieli i klub ich wyrzucił. To jest taką jakby najprostszą karą. Pamiętam, że w SLD w poprzedniej kadencji z innych całkiem powodów kilka osób wyrzucono. Jeden z nich teraz został szefem SLD na Śląsku. Tak że to są takie kary, które później puszcza się w niepamięć.

Konrad Piasecki: Czy ma Pan odczucie, że to podwójne głosowanie za kolegów to jest stały obyczaj polskiego parlamentu? Bo już kiedyś były te afery, one na jakiś czas przycichły, znowu teraz wybuchły. Czy to jest po prostu norma polskiego parlamentu ?

Maciej Płażyński: Nie, nie. Ja sądzę, że niestety zdarzać się to może, bo zdarzyło się kiedyś, zdarzyło się teraz. Ale nie chciałbym uogólniać i nie jest na pewno tak, że to jest powszechna praktyka, że tylko jest kwestia wykrycia tego. Chociaż nie jest to pewnie wyjątek i może teraz wszyscy będą bardziej uczuleni, a może jeden klub będzie patrzył na drugi, żeby wyłapać takie rzeczy.

Konrad Piasecki: To oszustwo, to kolejny kamyczek, czy raczej kamień, do ogródka SLD. Czy uważa Pan, że to jest taki kamień, który przeważy szalę głosów domagających się rozwiązania parlamentu ?

Maciej Płażyński: To jeden z kamyków, czy kamieni rzeczywiście, pewnie nie ostateczny. Ale psuje obraz Sejmu.

Konrad Piasecki: Czy dzisiejsza taktyka opozycji, to jest domaganie się i dążenie do jak najszybszego rozwiązania parlamentu?

Maciej Płażyński: Do skrócenia kadencji tak. Bo to widać, że jest pat polityczny, że tu nic wielkiego się nie stworzy w tym układzie podziałów mandatów. Polska będzie traciła czas. Ale to nie znaczy, że trzeba rozwiązać za miesiąc, czy za dwa miesiące. Mamy referendum, czyli to, co możemy teraz oczekiwać, co pewnie okaże się też mało realne, to zmianę gabinetu, zmianę premiera, pewne odnowienie polityki w tym sejmie, ale z jednoczesną zapowiedzią, kiedy kadencja się kończy i na pewno nie w roku 2005 tylko powinno być to szybciej.

Konrad Piasecki: Ale widzi Pan na to jakąkolwiek szansę ? Prezydent parę dni temu zasugerował, że gabinet, że premier mógłby rozważyć dymisję, szybko dostał uderzenie, czy kontruderzenie ze strony Leszka Millera, no i wydaje się, że dzisiaj szansy wielkiej na to nie ma.

Maciej Płażyński No sprawdzian na ile Pan Prezydent ma wpływy, na ile jest twardy i konsekwentny, i na ile mówi tak tylko półsłówkami, a na ile potrafi w sposób wyraźny powiedzieć czego oczekuje, nawet jeśli okaże się, że klub SLD i Leszek Miller nie chce tego posłuchać. Na razie to są jednak tylko takie półsłówka trochę, a chyba sytuacja dojrzewa jednak do bardziej wyraźnego mówienia. My mamy świadomość jako ta część opozycji powiedzmy bardziej obliczalnej, no bo przecież nic nas nie łączy z Samoobroną, że jest nas za mało, żeby odwołać Leszka Millera i w związku z tym jeśli tego nie zrobimy, jeśli on dalej będzie i to dalej będzie się ciągnęło, to zrobią to wyborcy.

Konrad Piasecki: Pan mówi wyborcy, że w tym Sejmie panuje pat, ale jak się tak spojrzy na sondaże opinii publicznej to wydaje się, że w następnym Sejmie będziemy mieli jeszcze większy pat, że to będzie poszatkowany Sejm, w którym owszem SLD będzie trochę mniejsze, owszem Platforma i PiS może trochę większe, Liga i Samoobrona pewnie też trochę większe, ale w tym następnym sejmie żadnego rządu się już nie da złożyć i żadnej koalicji się nie da złożyć.

Maciej Płażyński: Być może żadnego porządnego rządu, lepszego dużo, ale to nie znaczy, że z tego powodu mielibyśmy mówić, że niepotrzebne są wybory, bo byśmy zaprzeczyli demokracji.

Konrad Piasecki: Panie przewodniczący, kiedy Jerzy Buzek dramatycznie spadał w sondażach, to naturalnym krokiem społeczeństwa, naturalnym krokiem sondaży było odwrócenie się w kierunku SLD i poparcie SLD i ówczesnego szefa, dzisiejszego premiera Leszka Millera. Dlaczego dzisiaj tak nie jest, jak Pan myśli dlaczego jest tak, że na Platformę, na PiS, nawet na Ligę Polskich Rodzin nie chce głosować większość społeczeństwa ? Skąd ta słabość opozycji ?

Maciej Płażyński: Sądzę, że z dwóch powodów - tam był jasny podział. Opozycja, to był SLD, jednolity klub, bardzo duży. W związku z tym łatwiej było wykazać jednolitą alternatywę. Gdyby policzyć głosy, nasze, PiS-u, również Ligi Polskich Rodzin. to też by się okazało, że to jest trzydzieści kilka procent, które łatwiej przekonują do tego, że mogą przejąć władzę. To jest jedna sprawa. Druga sprawa - Polacy po każdym takim zawodzie coraz mniej chętnie uczestniczą w wyborach. W związku z czym jest coraz większy pesymizm i coraz mniejsze nadzieje, że w ogóle jest na kogo głosować po to, żeby coś faktycznie z ich punktu widzenia zmieniło się. To chyba jest postępujące w tych kolejnych kadencjach - rosnąca bierność.

Konrad Piasecki: I nie boi się Pan, że przed następnymi wyborami wyrośnie świeża siła, na podobieństwo Platformy, chociaż pytanie: czy nie z innym programem, która zmiecie tą starą klasę polityczna z powierzchni ziemi?

Maciej Płażyński: Zawsze jest taka możliwość. Może złe słowo byłoby "obawa", dlatego że jeśli mówi się o wolnym rynku w gospodarce, to trzeba pamiętać, że dotyczy on również polityki. Zawsze może powstać nowy pomysł. Jeśli będzie on pomysłem propaństwowym, no to tak na dobre powinno nas motywować do działania na rzecz państwa. Jeśli wyborcy dokonają innego wyboru, to znaczy, że my byliśmy słabsi. Na razie trzeba rywalizować i przekonywać, że my jesteśmy tym właściwym wyborem.

Konrad Piasecki: Dziękuje za rozmowę