Rewolucja w Instytucie Pamięci Narodowej. Platforma Obywatelska złoży w czwartek projekt ustawy, która zmienia sposób wyboru prezesa IPN i szerzej otworzy dostęp do teczek.

Nowy tryb wyboru prezesa ma być znacznie bardziej skomplikowany. Najpierw trzeba będzie powołać kolegium elektorskie, składające się z ponad dwudziestu osób z tytułem co najmniej doktora habilitowanego. Będą one wyłaniane przez uczelnie wyższe i instytuty naukowe. Kolegium wybierze kandydatów na członków ciała, które nazywać się będzie Radą IPN. To właśnie ta dziewięcioosobowa rada - której pięciu członków wyłoni Sejm, a po dwóch Senat i prezydent - zaproponuje parlamentowi kandydata na szefa IPN. Musi on zostać wybrany przez Sejm zwykłą większością głosów.

W praktyce ten długi tryb sprawi, że zapewne Janusz Kurtyka dotrwa na stanowisku do końca kadencji. Politycy PO zarzekają się zresztą, że nie chodzi o jego ukaranie.

Następca Kurtyki będzie musiał też zmierzyć się z nowym sposobem udostępniania akt. Stanie się on szybszy, zniknie w nim pojęcie danych wrażliwych, dotyczących między innymi sfery seksualnej, i anonimizacji tajnych współpracowników. Każdy będzie mógł przeczytać wszystko i to od jego odpowiedzialności za słowo zależeć będzie, czy ujawni takie informacje publicznie.