Rekordową liczbę 1768 kontuzjowanych narciarzy i snowboardzistów zwieźli ze stoków ratownicy TOPR od początku zimy. Dziś toprowcy podsumowali sezon narciarski 2009/2010.

Jak wynika ze statystyk, liczba interwencji na stokach przewyższyła niechlubny, ubiegłoroczny rekord zaledwie o 14 kontuzjowanych osób. Najwięcej wypadków narciarskich ratownicy odnotowali podczas ferii zimowych trwających od 17 stycznia do 28 lutego, kiedy to toprowcy interweniowali 1025 razy.

1456 miłośników "białego szaleństwa" doznało w minionym sezonie obrażeń poważnych, wymagających długotrwałego leczenia, nieraz operacji i jeszcze dłuższej rehabilitacji - zauważa ratownik TOPR Adam Marasek. 308 osób doznało lżejszych obrażeń.

Faktyczna liczba wypadków na stokach narciarski może być większa, niż mówią statystyki TOPR, ponieważ wielu lżej rannych narciarzy nie korzysta z pomocy ratowników i sami, w razie potrzeby, udają się do szpitala.

10 razy ratownicy musieli użyć śmigłowca, aby ciężko rannych narciarzy móc szybko przetransportować do szpitala. Jak zauważają toprowcy, najczęstsze przyczyny wypadków narciarskich to niewystarczające umiejętności narciarzy i brawura.

Najczęściej, bo aż 759 razy ratownicy TOPR interweniowali w minionym sezonie w Białce Tatrzańskiej, gdzie jest najwięcej wyciągów. Tam też podczas zimy wypoczywało najwięcej narciarzy.

Narciarze najczęściej doznają urazów nóg. Przeważnie są to skręcenia i załamania, ale zdarzają się też dotkliwe uszkodzenia stawów, wymagające hospitalizacji, a czasem leczenia operacyjnego. Wśród snowboardzistów przeważają obrażenia rąk, głównie złamania nadgarstka i przedramienia oraz zwichnięcia barku.

Od stycznia bieżącego roku na stokach narciarskich obowiązuje nakaz używania kasków przez dzieci do 15. roku życia. Ratownicy TOPR zachęcają wszystkich miłośników "białego szaleństwa" bez względu na wiek, by na nartach czy snowbordzie jeździli w kaskach. Ich zdaniem, choć nie zmaleje przez to liczba wypadków na stokach, to kaski będą chronić przed poważnymi urazami.