Zamiast łączenia i cięcia kosztów jest rozdzielanie i tworzenie nowych „stołków” – w białostockim Urzędzie Miejskim jeden wydział podzielił się na dwa. Dwa lata temu te same wydziały łączono w ramach oszczędności.

Mieszkańcy miasta są oburzeni. Obiecywano im, że administracja będzie tańsza, a zamiast tego urząd się rozrasta. Miejsce Wydziału Dróg i Transportu zajęły: Wydział Dróg i Wydział Transportu. Okazało się bowiem, że jedno szefostwo nie ogarnia wszystkich spraw – twierdzą urzędnicy.

Zmiany mają dotyczyć jednego nowego naczelnika i sekretarki. Jednak mieszkańcy obawiają się, że to dopiero początek. Oburzenie jest tym większe, że od kilku lat białostoczanie czekają na biuro obsługi interesantów. Na nie, rzecz jasna, pieniędzy nie ma.