Coraz więcej narciarzy, którzy ulegają wypadkom na stokach, domaga się odszkodowań od stacji narciarskich. Gdyby wszyscy poszkodowani wyruszyli z pozwami do sądów, to byłby koniec narciarstwa w Polsce - uważają właściciele wyciągów w rejonie Zakopanego. I przypominają, że narciarstwo to nie szachy - jest sportem urazowym.

Naczelnik zakopiańskiego TOPR-u Jan Krzysztof nie przypomina sobie w ostatnim czasie wypadku, do którego doszłoby z winy właściciela stoku. Nie ma narciarstwa bez wypadku - mówi reporterowi RMF FM Maciejowi Pałahickiemu:

W wielu przypadkach roszczenia narciarzy to wyłącznie próba wyłudzenia odszkodowania – uważa Waldemar Sobecki, właściciel stacji narciarskiej w Zakopanem: