Donaldowi Tuskowi "trudno zaakaceptować" sytuację, w której Lech Wałęsa nie otrzymał zaproszenia na prezydencką galę w Teatrze Wielkim z okazji Święta Niepodległości. Zdaniem premiera, Wałęsa to jeden z niekwestionowanych bohaterów walki o niepodległość.

Musimy pamiętać, że skromny robotnik z gdańskiej stoczni stanął w panteonie bohaterów, w jakimś sensie obok tych największych, takich jak Józef Piłsudski - podkreślił premier. Odradził jednak doszukiwania się sensacji wokół prezydenckiej gali, choć określił ją jako kontrowersyjną. Sam do Teatru Wielkiego się nie wybrał. Jak powiedział dziennikarzom, jego obecność na gali mogłaby stworzyć wrażenie, że akceptuje brak zaproszenia dla Lecha Wałęsy. Gala, bal, koncert nie mają wagi cudu nad Wisłą, czy wojny o niepodległość. Nie przesadzajmy z tym. To bardzo ważne polityczno-towarzyskie wydarzenie z punktu widzenia Kancelarii Prezydenta - dodał.

W krytycznym tonie wypowiedział się na temat listy gości prezydenckiej gali również Bronisław Komorowski. Niezaproszenie Lecha Wałęsy na galę z okazji 90. rocznicy odzyskania niepodległości to tak, jakby w okresie międzywojennym na uroczystości związane z 11 listopada nie zaprosić marszałka Piłsudskiego - uważa marszałek Sejmu. I dodał, że "nie mieści mu się w głowie", by na tego typu uroczystość zaprosić Aleksandra Kwaśniewskiego, pomijając równocześnie Lecha Wałęsę.