CDU/CSU domaga się ustanowienia dnia pamięci ofiar niemieckiej ludności, poległych podczas alianckich nalotów – pisze tygodnik "Der Spiegel". W tym roku przypada 60. rocznica nalotów dywanowych lotnictwa brytyjskiego i amerykańskiego na Zagłębie Ruhry, Hamburg oraz Berlin. Zginęło w nich 600 tys. osób.
Pamięć o ofiarach nalotów jest moralnym obowiązkiem Republiki Federalnej Niemiec - uważa jeden z autorów projektu rezolucji, poseł CSU Peter Gauweiler. Autorzy projektu, który ma trafić w tym tygodniu pod obrady Bundestagu, wzywają niemiecki rząd do opracowania propozycji upamiętnienia ofiar bombardowań.
Ostry spór o celowość nalotów na III Rzeszę wywołała opublikowana w ubiegłym roku książka niemieckiego historyka Joerga Friedricha "Pożar. Niemcy obiektem bombardowań 1940-1945". Autor publikacji twierdzi, że celem aliantów była zemsta na niemieckiej ludności cywilnej.
Naloty dywanowe na niemieckie miasta były - zdaniem Friedricha - z wojskowego punktu widzenia pozbawione sensu. Jego zdaniem zniszczenia materialne i ofiary ludzkie nie tylko nie osłabiły woli oporu w niemieckim społeczeństwie, lecz wręcz przeciwnie - umacniały solidarność obywateli z władzami hitlerowskimi, przedłużając tym samym wojnę.
Praca Friedricha nie schodzi od miesięcy z czołowych miejsc listy najlepiej sprzedających się książek w Niemczech. Według szacunków niemieckich historyków, w alianckich bombardowaniach zginęło ponad 600 tys. osób, w tym 80 tys. dzieci.
16:10