Szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusz Kamiński dostał od Zbigniewa Ziobry zgodę na pokazanie w telewizji tuż przed wyborami 2007 roku dowodów na korupcję posłanki PO Beaty Sawickiej. "Gazeta Wyborcza" zastanawia się jednak, czy nie dostał jej już po fakcie i czy obaj nie naruszyli prawa.

Relacjonując proces cywilny, jaki szef CBA Mariusz Kamiński wytoczył Julii Piterze za jej wypowiedzi o niezgodnych z prawem i uwikłanych politycznie działaniach CBA, m.in. w sprawie afery gruntowej i sprawie Sawickiej, "Gazeta Wyborcza" podaje, że pełnomocnik Kamińskiego złożył do akt zgodę Ziobry na upublicznienie w mediach materiałów CBA.

O wyrażenie takiej zgody szef Biura wystąpił 12 października. Ziobro udzielił jej trzy dni później, a więc na dzień przed konferencją prasową. Ale czy zgoda nie została antydatowana? Gazeta, która prześledziła korespondencję w tej sprawie podaje, że prokurator Krzysztof Sierak z Prokuratury Krajowej, poinformował Kamińskiego o zgodzie Ziobry 25 października, a więc w 9 dni po tym, gdy szef CBA upublicznił całą sprawę.

Co więcej, w dniach 15-16 października ministra Ziobry nie było w Warszawie. "Wyborcza" stawia zatem pytanie, czy podpis na zgodzie w sprawie Sawickiej - datowany na 15 października - złożył na odległość? To pismo przypomina mi samobójczego gola - komentuje pełnomocnik Julii Pitery, mecenas Jerzy Naumann. Może stanowić dowód na nieprawidłowości w CBA, a nawet naruszenie prawa karnego - dodaje.